poniedziałek, czerwca 05, 2006

Nadmiar twórczego potencjału

Obawiam się, że od samego początku cierpiałem na tę bardzo ciężką dolegliwość. Od kiedy nauczyłem się kodować swoje myśli w sposób czytelny dla innych ludzi, to było nieuniknione.

Na sam koniec zaoferowano mi narzędzie, które później miało spełniać funkcję idealnego sługi, który bezwzględnie wykona każde, nawet najmniej właściwe polecenie.

To samo narzędzie, dzięki swojej stuprocentowej uległości i złożoności pozwoli mi po raz pierwszy zanurzyć się w morzu, którego nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie w jego pełnej okazałości, co jest dość przerażające, gdy ma się za sobą liczne doświadczenia, które powinny do tej pory dostatecznie przygotować mnie do realizowania takich wycieczek za pomocą fantazji.

Ale z filozoficznego punktu widzenia, do którego pewnie często będę się odwoływał, to jest jak najbardziej normalne. Twórca nie jest w stanie nawet wyczuć swoich możliwości, dopóki nie spróbuje nadać czemuś istnienia. Siła sprawcza jest jednocześnie ograniczeniem i językiem, w którym opisane są parametry granic pola twórczego. (Obawiam się, że pewnie i tak mało kto przejmie się tymi przemyśleniami.) Czuję, że to, gdzie się właśnie znajduję, jest dopiero progiem tego pola, a ja w tym właśnie miejscu nieśmiało rozchylam powieki i jeszcze niewyraźnym wzrokiem odkrywam ową przestrzeń.

Myliłem się co do siebie. Gromadząc środki, z każdym kolejnym nabytkiem, coraz trudniej jest utrzymywać sprawność w tworzeniu. To umiejętność czysto techniczna, którą należy po prostu nabyć, a można to zrobić wyłącznie poprzez ukierunkowane ćwiczenia.

Jednym z najprostszych przykładów będzie edytor tekstu niesformatowanego, jakiego właśnie używam do napisania tej notki. Jego pojemność i wsparcie dla organizacji pracy wielokrotnie przekraczają moje potencjalne zdolności twórcze w okresie nawet tak długim jak sto lat. Oczywiście wspominam tu tylko o swojej zdolności do sensownego stukania w klawisze klawiatury. A co ze zdolnością do twórczego i analitycznego postrzegania? A co z umiejętnościami ekspresji plastycznej? Co z potencjałem aktorskim i reżyserskim? Co z umiejętnościami zarządzania, planowania i „instynktem” logistycznym? I wreszcie co z miłością i potrzebą obdarzania nią innych?

To tylko smaczek tego, co czuje się, gdy ma się świadomość mocy. Ale to prowadzi do jednego, bardzo oczywistego wniosku. Taka świadomość, poprzez emocjonalny wpływ na jej podmiot, wpływa wybitnie negatywnie na zdolność ekspresji, tj. umiejętność sprawnego wyrażania samego siebie. To samo podniecenie, które czasem towarzyszy nam w chwili kupowania nowego, niezapisanego jeszcze notatnika lub komputera, jest tożsame z przyczyną popadania w twórczą niemoc.

Jest oczywiście jeszcze inne źródło — poczucie obowiązku. To jeden z cywilizacyjnych zabójców. Najczęstsza przyczyna twórczego „wypalenia”, które skutkuje głębokim stresem, który może z kolei prowadzić do zaburzeń emocjonalnych, a nawet depresji.

Mimo tych zagrożeń i świadomości swojej podatności na nie i inne zjawiska towarzyszące twórcy, jak na przykład skutki publikacji treści swoich prywatnych przemyśleń, chcę tworzyć. A w szczególności chcę pisać, ponieważ doświadczam pochwał od ludzi, którzy mnie odkrywają i stąd mogę ostrożnie wnioskować, że to chyba jest to, w co powinienem inwestować. Rozbudowywanie swoich zdolności twórczych i pisarskich w towarzystwie szerokiej wiedzy o bardzo dużym przekroju, to jest dla mnie to. Również obycie techniczne i intuicja, które są nie do przecenienia. Chcę móc wykorzystywać je do poszerzania horyzontów poznawczych ludzi, których mam szansę dotknąć, przykładowo za pomocą takiej strony w Sieci.

Bardzo często cierpię z powodu swoich ograniczeń, które są na mnie nałożone. Najczęściej mają one charakter finansowy, ale nie tylko. Potrzebuję wsparcia i miłości. Chwilowo jednak jestem sam, choć cieszę się bardzo bliskim kontaktem z kilkoma osobami. Może po prostu nie odkryli mnie jeszcze właściwi ludzie. Może ci właściwi powinni zapoznać się z tym, o czym tu tylko wspomniałem. Chciałbym, by doświadczyli, przynajmniej pośrednio, tego co jest osiągalne, gdy ma się otwarty umysł, tak jak można mieć otwarte, bądź zamknięte oczy. Umysł podparty naturalną inteligencją. Życzę im tego i sobie też tego życzę. Spotkajmy się kiedyś. Wierzę, że to nie może się nie udać.

[oryginalna data publikacji: 21 sierpnia 2005 r.]

2 Comments:

At 10 listopada, 2005 01:12, Anonymous Anonimowy said...

Brawo! pozdrawiam bardzo serdecznie i wiem, że Ci się uda! Tak to już jest, że za wszystko płacimy ... niestety ... a niemoc twórcza, o której tak pięknie piszesz jest (chyba) ceną za "dar widzenia więcej". Ja właśnie zaczynam pisać powieść i trafiłam na Twoją stronę ... myślę, że nie ma przypadków... Tak czy inaczej, życzę najlepszego

 
At 10 listopada, 2005 01:18, Anonymous Anonimowy said...

I jeszcze jedno... napiszcie do mnie! Chętnie podyskutuję i podzielę się własnymi przemyśleniami na temat NIEMOCY JAKO SKUTKU NADMIARU TWÓRCZEGO POTENCJAŁU pozdrawiam
helena.gral@wp.pl

 

Prześlij komentarz

<< Home